• Kontrast strony

W środę 24 stycznia 1945 roku ruszyła ofensywa wojenna mająca na celu oswobodzenie Poznania. Walki na terenie Poznania były częścią wielkiej operacji wiślańsko-odrzańskiej pod auspicjami armii sowieckiej, którą kierował marszałek Gieorgija Żukowa. Żołnierzy radzieckich w sile 100 tysięcy wspierali Polacy w liczbie około 5 tysięcy zbrojnych. Siły niemieckie liczyły wówczas około 20 tysięcy regularnego wojska wspieranego siłami Volssturmu i formacjami paramilitarnymi. Nadrzędnym zamysłem dowództwa radzieckiego planującego operację zakrojoną na tak szeroką skalę był zamiar definitywnego zakończenia działań II wojny światowej. Uderzenie armii radzieckiej przy współudziale żołnierzy polskich rozpoczęło się już w dniu 12 stycznia 1945 roku, akcja 1 Frontu Ukraińskiego, dowodzonego przez marszałka Iwana Koniewa. Żołnierze marszałka Koniewa uderzyli z przyczółka baranowskiego, zaś w dwa dni później z przyczółka warecko-magnuszewskiego działania podjął 1 Front Białoruski, który omijając Warszawę, miał nacierać w kierunku Łodzi i Poznania. Na ulicach Poznania sowietami bezpośrednio dowodzili Michał Katukow (1 Armia Pancerna) i Wasilij Czujkow (8 Gwardyjska Armia). Po stronie niemieckiej dowodzącymi byli Ernst Gonell (poległ w trakcie walk) oraz Ernst Mattern. Wyzwalając Poznań, życie straciło 6 tysięcy czerwonoarmistów oraz 700 polskich żołnierzy. Natomiast po stronie niemieckiej życie straciło około 3 tysięcy Niemców i 100 Węgrów, a do niewoli wzięto w sumie około 15 tysięcy jeńców. Po zaciętych i krwawych walkach Poznań ostatecznie uzyskał wolność w piątek 23 lutego 1945 roku. Na pamiątkę tego historycznego wydarzenia na Osiedlu Stare Miasto ulica biegnąca od placu Cyryla Ratajskiego w kierunku wschodnim, przyjęła nazwę daty tak ważnej dla miasta w jego najnowszej historii - 23 lutego. Dzisiaj, po 76 latach od tamtych burzliwych wydarzeń, warto i zarazem trzeba przynajmniej zamyślić się nad tamtymi dniami. Pochylić głowę nad ofiarami, które oddały własne życie, abyśmy mogli z powrotem cieszyć się pięknem naszego miasta, którego niejako botanicznym symbolem stały się żółte krzewy forsycji. W Poznaniu są one obecne niemal wszędzie i dla każdego – mieszkańców oraz przyjezdnych gości stanowią urokliwą charakterystykę naszego miasta. I tak jak Rzym jest dumny z kwiatów mimozy, Moskwa z żonkili, tak i Poznań pośród innych miast naszej Ojczyzny, ale i miejsc na mapie Europy, wyróżnia się radością z podziwiania niczym niepozornej forsycji, a zarazem jakże urokliwej, która serce bez mała każdego mieszkańca grodu Przemysława już na zawsze uczyni wrażliwym na otaczające piękno: tak to zewnętrzne, jak i to właściwe ludzkiemu sercu. 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej znajdziesz w Polityce prywatności. Dowiedz się więcej.