Nie ma to jak wakacje w Karpaczu z Duchem Gór, którego można spotkać na każdym kroku. Młodzież z trzech łódzkich hufców: 5-6, 5-1 i 5-5 HP spędziła tydzień wakacji w Karpaczu. Pierwszego dnia zaraz po przyjeździe trzeba było zrobić rozpoznanie terenu, czyli ustalić, gdzie jest najbliższy sklep. Trzy posiłki były zapewnione, ale w napoje i coś słodkiego trzeba było zaopatrzyć się indywidualnie. Do najbliższego sklepu było ok. 2 km, więc wyprawy były sporadyczne, za to wędrówki po górach stały się ważnym punktem każdego dnia.
Pierwsze dwa dni poświęciliśmy Muzeum Klocków Lego oraz Muzeum Ducha Gór. Szczególnie dużo zabawy było w Muzeum Klocków Lego, gdzie można było wprawiać w ruch zbudowane z klocków różne modele statków kosmicznych, kolejek czy ludzików.
W muzeum Ducha Gór można było przygotować recepturę mikstury, np. „odwar pieprzowy odporność wzmacniający” oraz poznać historię o zasiedlających Karkonosze zielarzach, poszukiwaczach minerałów i bogactw naturalnych – Walończykach, Legendy przedstawiające Ducha Gór czy niesamowity korzeń mandragory.
Pierwszą górką była Karpatka licząca 726 m n.p.m. Wejście na jej szczyt nie stanowiło dla młodzieży problemu. Następnym miejscem była Świątynia Wang oraz Młynek Miłości. Powrót innym szlakiem do Ośrodka pozwolił na poznanie Karpacza od innej strony, przejście przez zaporę robiło wrażenie na wszystkich uczestnikach wycieczki.
Kolejny dzień to wycieczka do Jeleniej Góry i zwiedzanie jednego z najstarszych miast w Polsce.
Po południu młodzież postanowiła wybrać się na kolejkę saneczkową w Karpaczu, bo kto powiedział, że na sankach można jeździć tylko w zimie? Zjazd z góry „Kolorowej” dał tyle samo frajdy jak jazda na sankach albo jeszcze więcej.
W przeddzień powrotu do domu młodzież bardzo chciała zdobyć Śnieżkę. Wejście pod górę było trudne, ale udało się pokonać trasę bez większych problemów. Widoki z góry zapierały dech w piersiach. Gorzej było z zejściem, droga w dół dała się nam we znaki. Dobrze, że następnego dnia nie było już wycieczek po górach, bo nogi bolały okrutnie.
Wieczorami młodzież uczestniczyła w zajęciach integracyjnych z zakresu przeciwdziałania przemocy, warsztatach wizażu. Codziennie o 7:30 miała miejsce gimnastyka poranna. Prawie każdego popołudnia wszyscy grali w chińczyka (najlepsza gra stolikowa) i w bilard. Każdy dzień był pełen atrakcji i nikt się nie nudził.
Tekst: Ania Jaworska
Zdjecie: Marta Wojtiuk, Paulina Wrzeszcz