Grupa uczestników z ostrowskiego Hufca Pracy postanowiła wspomóc podopiecznych Międzygminnego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. W tym celu zorganizowana została zbiórka karmy oraz niepotrzebnych lub lekko zużytych ręczników, pościeli i innych materiałów, które mogłyby jeszcze zostać wykorzystane do pielęgnacji psiaków oraz jako podkłady.
Uczestnikom udało się zebrać kilka kilogramów, zarówno suchej, jak i mokrej karmy oraz kilka kompletów pościeli, kilkanaście ręczników, koce i dywaniki. Pod opieką wychowawców, pokonując pieszo trasę 5 kilometrów, młodzież udała się do schroniska nie tylko, aby przekazać to, co zebrała, ale przede wszystkim, żeby wyprowadzić zwierzęta na spacer. Bezdomne psiaki mieszkające w schronisku, potrzebują ruchu i towarzystwa człowieka. Siedząc w zamknięciu, dziczeją lub chorują. Chętnych do wyjścia na spacer było wielu.
O każdym wyprowadzanym piesku, Pani Monika, pracownik schroniska opowiadała kilka słów: o jego upodobaniach, lękach oraz o tym, jak dany piesek znalazł się w schronisku. Historie niektórych zwierząt były naprawdę poruszające i sprawiły, że bardziej wrażliwym uczestniczkom popłynęły łzy wzruszenia.
Uczestnicy pojedynczo i w parach wyprowadzali po kolei wszystkie zdrowe i kwalifikujące się do wyjścia na spacer pieski. Każdy z uczestników po kilka razy przemierzał tę samą trasę, zmieniając towarzysza spaceru, aby umożliwić aktywność jak największej ilości piesków. Potrzeby schroniskowych podopiecznych są ogromne.
– Obecnie mamy pod opieką około 160 psów, kilka kotów i dwa króliki – powiedział Pan Norbert, pracownik schroniska – żeby wykarmić swoich mieszkańców, schronisko potrzebuje ponad 60 kilogramów karmy dziennie.
Pracę schroniska wspomagają wolontariusze, którzy poświęcają swój czas a nierzadko i pieniądze, żeby pomóc zwierzętom w potrzebie. To była pouczająca lekcja i sprawdzian wrażliwości. Po wizycie w schronisku, wiele osób zadeklarowało, że będzie częściej odwiedzać to miejsce w czasie wolnym.
– Nie rozumiem, jak można porzucić takie "słodziaki". – powiedziała Martyna, uczestniczka I roku, kształcąca się w zawodzie kelner – też mam w domu pieska i nigdy bym go nie oddała.
Dzień spędzony aktywnie, na świeżym powietrzu pozytywnie wpłynął nie tylko na schroniskowe zwierzęta, ale również na uczestników, pomimo że przemierzone kilometry były na pewno dużym wyzwaniem.
Tekst i zdjęcia: Ewa Suska